Często na szkoleniach, zwłaszcza tych nawiązujących do umiejętności społecznych pojawia się temat stresu, a co za tym idzie lawina pytań do mnie jak sobie z tym radzić. Tak się jakoś składa, że ludzie zakładają, że skoro ktoś prowadzi szkolenia to opanował jakąś magiczną umiejętność niszczenia stresu. No bo jak inaczej, przecież w takiej pracy nie można się bać. Ja mam tak, że przy niektórych szkoleniach (zwłaszcza jak nie znam grupy) stresuję się cholernie. I tak też mówię, obserwując zdziwienie, a potem to się już chyba wszyscy razem mniej stresujemy.

 

Stres. Czym jest?

27 kwietnia 2020

Po co nam to, to znaczy ten stres.

Należy zadać pytanie: po co tobie/mi taka reakcja stresowa potrzebna do życia? Następnie trzeba sięgnąć do przeszłości. Mechanizm ten wykształcił się podczas tysięcy lat ewolucji. Pomagał przetrwać zwierzętom kiedy mogło dojść do fizycznego zagrożenia. Wyobraźmy sobie naszych przodków siedzących przy ognisku. Gdy któryś z nich postanowił oddalić się za potrzebą w krzaki to mógł podjąć dwie strategiczne decyzje. Pierwsza to pójść spokojnie, a druga to przygotować się na to, że w krzakach czyha tygrys albo niedźwiedź. Która z tych opcji ocaliłaby mu życie? Albo czasy bardziej nam bliższe. Wojna. Żołnierz, który nie czułby stresu mógłby szarżować na przeciwnika jak jakiś supermen, albo spiąć się, wyczulić słuch i wzrok w gotowości na zagrożenie. Która z tych opcji ocaliłaby mu życie?  No właśnie. Taki mechanizm towarzyszył/towarzyszy naszej ewolucji i stał się nieodłącznym elementem naszego życia. Dzięki temu potrafimy (przynajmniej) w założeniu reagować gdy pojawi się sytuacja zagrożenia. Problem polega na tym, że nasze mózgi są dosyć ekonomiczne i nie za bardzo opłaca im się dopasowywać reakcje stresowe do różnych zagrożeń. W skrócie - wojna, czy trudna rozmowa, mechanizm stresu jest bardzo podobny. O czym poniżej.

Nie ma w tym nic magicznego. To chemia.

Jest noc. Coś cię podkusiło, żeby wejść w tą ciemną wąską uliczkę, kiedy nagle kątem oka dostrzegasz jakiś ruch, tuż za tobą. W jednym momencie zaczyna ci cierpnąć skóra, mięśnie napinają się i sztywnieją. Ktoś powiedziałby, że obleciał cię strach.

Jest ciepłe, słoneczne południe. W sumie dobrze ci się spało zeszłej nocy, a wszystko wskazuje, że do końca tego dnia będzie ci dopisywał humor. Dzwoni dzwonek, ciało delikatnie ci zadrżało, ot zwykłe zaskoczenie. Otwierasz drzwi. Uśmiechnięty pan listonosz pyta czy ty to ty. Tak - odpowiadasz z nutką lekkiego zdziwienia. List z sądu - dodaje listonosz. W jednym momencie zaczyna ci cierpnąć skóra, mięśnie napinają się i sztywnieją. Ciepłe słoneczne popołudnie i dobry humor nie mają w tej chwili większego znaczenia.

Te dwie z pozoru różniące się od siebie sytuacje mają jedną cechę wspólną: niepewność i zagrożenie. Dla pojawienia się sytuacji stresowej nie ma większego znaczenia, czy stoi za nami oprawca czy dostajemy list z takiej instytucji jak sąd. W obu sytuacjach jest ryzyko poniesienia krzywdy cielesnej/finansowej itp, a dla mózgu to bez znaczenia. Strata, niepewność, krzywda, kara jest traktowana jako bezpośrednie zagrożenie życia. Więc jeżeli będziesz odczuwać stres z powodu trudnej rozmowy, czy tego, że może pogryźć cię pies - mózg w obu wypadkach potraktuje to jako zagrożenie życia. Dlatego stres potrafi być taki męczący, taki straszny.

Nie ma w tym nic magicznego, to reakcja biologiczno - chemiczna naszego organizmu. A wygląda ona mniej więcej tak:

Część naszego mózgu odpowiedzialna za wykrywanie zagrożeń to ciało migdałowate. Kiedy coś się zaczyna dziać informuje ono hipokamp, że jesteśmy w sytuacji zagrożenia. Hipokamp ma dostęp do różnych naszych doświadczeń i wiedzy. Jeżeli dostaliśmy list z sądu, a spodziewaliśmy się go dostać - to hipokamp wyśle informacje do ciała migdałowatego, że sytuacja jest względnie pod kontrolą. Jeżeli ktoś nas napadł, a my potrafimy się obronić (bo np. uczęszczaliśmy na kurs samoobrony) hipokamp wyśle informację do ciała migdałowatego, że powinniśmy się skupić, jest zagrożenie, ale jesteśmy przygotowani. Inaczej - który uczeń będzie się bardziej stresował przed lekcją - ten, który się przygotował, czy ten który odpuścił sobie naukę? Jeżeli sytuacja jest dla nas nowa, jest zaskoczeniem, stres może pojawić się ze wzmożoną siłą.

Hipokamp wysyła informację dalej, do podwzgórza, żeby uruchomić proces przygotowania organizmu do sprostania zagrożeniu. Podwzgórze ma poinformować takie narządy jak tarczyca, czy nadnercza o produkcji pewnych istotnych hormonów - kortyzol i adrenalina. To w dużej mierze nadmiar kortyzolu jest odpowiedzialny za to beznadziejne uczucie. Za to, że radość ustępuje miejsca smutkowi, złości, strachowi. Adrenalina z kolei ma pomóc w przepompowywaniu krwi w raz z tlenem do dużych mięśni. Duże mięśnie za co są odpowiedzialne? Za walkę i ucieczkę. To dlatego w stresie możemy stchórzyć przed trudną rozmową, być agresywnym, a nawet kogoś uderzyć (zwróćmy uwagę na fakt, że krwi w organizmie mamy ograniczone ilości, musi skądś odpłynąć, spora jej część wraz z tlenem odpłynie z mózgu).  Do tego momentu nie różnimy się praktycznie od zaszczutego psa. Nasza cała zwierzęca natura może dać swój upust. No ale jesteśmy ssakami naczelnymi, których kora mózgowa jest wysokorozwinięta. Ostatnim elementem układanki jest tutaj część kory mózgowej - kora przedczołowa. To tam są zapisane nasze wartości. To tu istnieje coś co nazywamy człowieczeństwem. Kto w strachu, złości nie miał ochoty skrzywdzić drugiej osoby? Nawet bliskiej? Takie myśli mogą się pojawić i nie ma w tym nic złego. W stresie przypomina się nasza zwierzęca natura. Kora przedczołowa nam wtedy podpowiada - nie, nie rób tego bo nic nie zyskasz, nie, nie rób tego przecież ją kochasz, nie, nie rób tego bo to ci się nie opłaca - co udowodnisz walcząc? Kiedy ten narząd działa właściwie zapanujemy nad złością, strachem w sytuacji stresowej.

Stres jest potrzebny.

Taka jest nasza biologia. Czy tego chcemy, czy nie. Gdyby stres nam nie towarzyszył, moglibyśmy podejmować decyzje zbyt pochopnie. Z drugiej strony brak poczucia, że coś nam może grozić i mieć poważne konsekwencje mogłoby zachęcać do wciśnięcia czerwonego guzika. Czymkolwiek byłby on w naszym osobistym życiu. To czego możemy się nauczyć to jego kontroli, a przede wszystkim które obszary naszego mózgu powinny panować w sytuacjach zagrożenia, żeby pozwalać sytuacji stresowej być  łatwiejszą do przetrwania. To jest jak najbardziej możliwe. Mała uwaga na koniec - jeżeli stres utrzymuje się dłużej to staje się strachem bądź lękiem. Ale to już inna historia.

Skontaktuj się ze mną

kontakt@kamilcholuj.pl

+48 600 217 653